Czy zastanawiałeś się kiedyś, ile razy w ciągu swojego dzieciństwa zadawano Ci pytanie: „KIM CHCESZ ZOSTAĆ W PRZYSZŁOŚCI?”? Jednym więcej innym mniej, ale jak amen w pacierzu to pytanie musi kiedyś paść.
Standardowe odpowiedzi
W większości w odpowiedzi padają standardowe:
– chłopięce: służby mundurowe (strażak, policjant, pilot) czy bardziej przebojowe (bogacz, fałszerz pieniędzy, spiderman);
– dziewczęce: dające sławę (baletnico-tancerka, piosenkarka) lub te niosące pomoc (lekarka, weterynarka, nauczycielka).[1]
O czym marzą nasze dzieci?
Nasze dzieci też zostają co jakiś czas zaatakowane tym pytaniem, co rykoszetem zmusza nas do analiz naszych dziecięcych marzeń. W odpowiedzi wiemy, że syn chce zostać „lekarzem od dinozaurów lub rekinów”. Gdzie z tymi pierwszymi sprawa jest jasna, tak z tymi drugimi już nie. Jeżeli ludzie nie przestaną wybijać rekinów na potęgę, to może się okazać, że po prostu nie zdąży studiów skończyć, a już nie będzie potrzebny jako specjalista wymarłego gatunku. Córka zaś chce też pomagać zwierzętom, ale tym bardziej osiągalnym, czyli pieskom, kotkom i chomikom. I wzdychając mówi, że „chcę być weterynarką lub pisarką, ohh jeszcze nie wiem”.
Marzyłam też i ja
Zapytacie zapewne, kim ja chciałam zostać, jak byłam mała? Ku rozczarowaniu innych zawsze mówiłam „eee nie wiem, kimś będę!!”, a w głębi duszy chciałam być zdrowa jak inni, akceptowana, lubiana, po prostu być – i byłam tylko trochę inaczej! Gdy kończyłam podstawówkę, musiałam dostarczyć bilans zdrowia i wybrać szkołę średnią. Na bilansie u lekarki, która prowadziła mnie od dziecka, usłyszałam „co byś chciała robić w życiu?” (bo czas naglił, to trzeba było coś postanowić) – „No jak to co, będę rehabilitantką!! Znam ten zawód od małego”. – „O nie, nie, nie. Ty musisz mieć pracę siedzącą. Możesz zostać krawcową albo panią w biurze”. Po dłuższej rozmowie ustaliłyśmy, że będę ekonomistką, bo lubiłam matematykę i liczyć na kalkulatorze ;). Poszłam do najlepszego liceum ekonomicznego w regionie, potem na studia ekonomiczne. Wtedy, gdy ja i mój rocznik wybieraliśmy szkołę średnią, wszystko było jakieś przejrzyste. Wszyscy wiedzieliśmy, że najlepiej płatny i prestiżowy zawód to lekarz, żeby być kimś, trzeba zrobić studia, a Ci, co są odważni i mają pomysły, zakładają własne biznesy. Taki stan rzeczy utrzymywał się przez dziesiątki lat wstecz. Tylko jak teraz na to patrzę z perspektywy 15 lat, to dziś już nic nie jest jasne i przejrzyste. Zawód lekarz to już nie prestiż a powołanie za marne pieniądze. Najlepiej zarabiają nie ci, którzy ratują życie, a ci, co bawią się w „poprawianie stwórcy”. Ze w Polsce co 5ty obywatel jest po studiach wyższych, a brakuje rąk do pracy. I „kopanie rowów” czy „jeżdżenie walcem” daje większe zarobki niż bycie średniej klasy specjalistą.
Na przestrzeni lat
No dobrze to jak się mają te wszystkie marzenia do ich realizacji?! Jesteśmy obserwatorami intensywnie zmieniającego się świata. To, co dla naszych rodziców z pokolenia X było normą przekazaną im przez swoich rodziców, tak już nie jest dla nas i dla przyszłych pokoleń. Obecnie największe zapotrzebowanie na rynku pracy jest na stanowiska IT i e-comerce/social media itp. Powstają zawody, zatrudniające rzesze, których nie było w świadomości poprzednich pokoleń. Szacuje się, że 65% dzieci urodzonych po 2007 roku (w tym nasze dzieci), w przyszłości będą pracowały w zawodach, które jeszcze nie istnieją.[2]
Czego uczyć współczesne dzieci?
W takim razie czego uczyć współczesne dzieci by z większą łatwością (nikt nie gwarantuje, że będzie łatwo) odnajdywały się na ówczesnym rynku pracy? Uczyć kompetencji miękkich w połączeniu z umiejętnościami cyfrowymi, czyli tego, w czym dotąd komputer nie potrafi zastąpić człowieka, tj. krytyczne myślenie, umiejętność rozwiązywania problemów, dzielenia się wiedzą, nawiązywania współpracy oraz negocjacje w połączeniu z naukami ścisłymi. Należy jednak pamiętać, jak dowodzą naukowcy, dla „zdrowia społecznego” trzeba też przekazywać tradycyjny system wartości na równi z nauką o nowych technologiach.
5 scenariuszy
W raporcie pt. „Pracownik przyszłości” (Infuture Hatalska Foresight Institute) na podstawie badań przeprowadzonych na wszystkich grupach wiekowych, przyszły rynek pracy może opierać się na jednym z 5 scenariuszy, a są nimi: „Praca dla robotów”, „Hollywoodzki model pracy”, „Pod kontrolą”, „Społeczni pracownicy dla planety” oraz „Wieczni pracownicy”. W każdym z nich pokazane są czynniki zmian i ich wzajemne wpływy. W ramach każdego scenariusza można określić kompetencje, jakie powinien posiadać pracownik przyszłości oraz wskazać rodzaj potrzeb i wartości, jakimi będzie się kierował.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej jakie założenia i potrzebne kompetencje przedstawiają poszczególne scenariusze, zapraszam do drugiej części wpisu (tutaj).
Współczesny rynek pracy żąda od nas ciągłego przekwalifikowywania się oraz dostosowywania do nowych warunków. W konsekwencji może prowadzić do całkowitego przebranżowienia się. Współczesny pracownik w swoim CV może mieć wiele pozycji z różnych stanowisk. Czy to będzie świadczyło o jego braku kompetencji i „skakaniu z kwiatka na kwiatek”?! Nie! To może wynikać właśnie z potrzeby danej branży i chęci samorozwoju. Pytanie, czy taka ciągła i intensywna ewaluacja rynku pracy będzie już trwała wiecznie? Czy może proces ten, wraz z rozwojem technologii, kiedyś się zakończy, a z nim zakończy się rynek pracy? Czy nastąpi Idylla, czy Armagedon? Czy doświadczymy tego jeszcze my, czy bardziej Ci, co przyjdą po nas? Czas pokaże…
[1] Szybkie badania własne przeprowadzone na rodzinie i znajomych. Dziękuję za odpowiedzi 🙂
[2] Raport pt. „Pracownik przyszłości” opracowanego przez Infuture Hatalska Foresight Institute